sobota, 3 marca 2007

Zizek i Web 2.0

Interesujący tekst Zizka dość ostro krytykuje świat wirtualny ze wszystkimi jego pozornymi zaletami. Ważną nagrodę Człowieka Roku przyznawaną corocznie przez tygodnik Time otrzymał według Zizka (cytuję) każdy, kto korzysta z internetu lub tworzy zawarte w nim treści. Różnica między odbiorcą a twórcą jest dosyć oczywista. Wprawdzie skala porównania, którego za chwile użyję jest przesadzona, ale pozwoli by może uzmysłowić sobie jaką pomyłkę popełnił filozof. Do chwili nadania tytułu Człowieka Roku w 2006 roku zbiorowości, tygodnik Time zazwyczaj wybierał do tego wybitne jednostki. Mimo tego, że kilkakrotnie nagrodzone zostały postaci abstrakcyjne np.: amerykański żołnierz, węgierski powstaniec, komputer osobisty, czy zbiorowości - amerykańska klasa średnia i potomkowie boomu demograficznego, ale były to odosobnione przypadki. Większość spośród nagrodzonych cechowała aktywność (wyjątek to komputer osobisty). W tym przypadku redakcja Time'a postąpiła podobnie i nagrodziła społeczność tworzącą zawartość internetu, a właściwie Web 2.0, a nie biernych odbiorców!

Jeśli Zizkowi wydaje się – pozwolę sobie tutaj zacytować - że każdy, kto patrzy na okładkę "Time'a", nie widzi innych, z którymi jakoby bezpośrednio się komunikuje, lecz lustrzane odbicie samego siebie. Czy wadą jest ujrzenie własnego odbicia w sieci? Czy możność wypowiedzenia się w medium docierającym do milionów ludzi jest mało znaczące i internauta otaczając się podobnymi do niego i spędzając coraz więcej czasu w sieci przestaje dostrzegać świat realny? A może filozof wyobraża sobie takiego internautę jako awatara funkcjonującego w alternatywnym świecie Second Life gdzie ślusarz może zostać dziennikarzem, a fryzjerka gwiazdą popu? A nawet jeśli tak, to czy owe awatary nie mogą się swobodnie wypowiadać?

Wydaje mi się, że Zizek się myli. Argumentem na to może być możliwość wpływania tego wirtualnego świata choćby na rzeczywistość medialną Polski (patrz afera z blogiem Elizy Michalik: 1, 2 i 3), czy pogłoski zamieszczone na pewnym blogu, które spowodowały rozprzestrzenienie się wieści o pewnym prezydencie, asystentce i cygarze (taką wersję przedstawił w grudniu w Warszawie Alexander Bard).

Brak komentarzy: